Za górami (Pireneje), za lasami (Urbasa y Andía), dolinami (Valle de Roncal) i rzekami (Ebro), była sobie kraina o nazwie Nawarra. Znajdująca się na pograniczu Hiszpanii i Francji, a jej znaczna część uważana jest za historyczną część kraju Basków. Sama stolica – Pamplona, powstała dzięki Pompejuszowi , który swoim imieniem nazwał garnizon wojsk rzymskich, założony w 74 r p.n.e. Początkowo nazywane Pompaelo, przechodziło z rąk Wizygotów, przez ręce Franków aż po Maurów. Jednakże po swej bużliwej historii Maurowie podczas rekonkwisty zostali pokonani a na zdobytych obszarach powstało baskijskie królestwo Pamplony, które póżniej nazywane było Królestwem Nawarry. Co ciekawe, istniało ono od 824 do 1620 roku n.e., więc prawie 800 lat. Nazwa tego królestwa, pochodzi od języka baskijskiego a dokładniej od słowa „nabarra” czyli „wielkie równiny w górach”. W czasach gdy w Polsce panował Bolesław Chrobry, Nawarrą rządził Sancho III Wielki, dzięki, któremu Nawarra rozkwitła. Ludność baskijska Państwa Nawarry nie zdołała jednak odeprzeć Królestwa Kastylii i Królestwa Aragonii. Południowa część Królestwa została podbita, by wyplenić pogaństwo i wprowadzić chrześcijaństwo. Niestety zakończyło się to dla rdzennych mieszkańców bardzo tragicznie. Większość „tubylców” została wymordowana a reszta przesiedlona na inne terytoria dzisiejszej Hiszpanii. Pólnoc Nawarry przetrwała ale po unii personalnej z Francją po kilkudziesięciu latach została całkowicie włączona do Francjii.
Mimo, iż Nawarra nie jest regionem popularnym wśród zagranicznych turystów, jest miejscem niezwykle atrakcyjnym. Swe miejsce mogą odnaleźć tu miłośnicy górskich wędrówek , odwiedzając Park Urbasa i Andía, pasjonaci zamków, goszcząc w Palacio Real de Olite czy cavingu i magii zarazem, odwiedzając ” Cueva de Brujas”, czyli jaskinię czarownic 😉 Sam Shekspire twierdził, że Nawarra powinna być jednym z cudów Świata. Oczywiście swe miejsce znajdą tu również miłośnicy dobrej kuchni, gdyż tutejsze tradycje kulinarne są tak różnorodne i atrakcyjne jak różne i piękne są jej walory turystyczne i przyrodnicze.
Kuchnia Nawarry jest pewnego rodzaju połączeniem kuchni baskijskiej, która bogata jest w dużą ilość ryb: dorsze, sardynki, owoce morza z kuchnią typowo górzystych Pirenejów, gdzie dominującymi produktami są mleko, sery owcze, mięso, w tym dziczyzna, kasztany, grzyby, orzechy laskowe i świetnej jakości ziemniaki z okolic Aézcoa. Mieszkańcy bardzo dobrze znają się na przyrządzaniu pstrąga czy łososia, których w tutejszych rzekach jest pod dostatkiem. Na brzegach rzeki Ebro często znajdziemy uprawy szparagów, których jakość jest powodem do dumy okolicznych mieszkańców. Uprawiane są tu również karczochy, czerwona papryka, fasola czy szpinak.
Godnym uwagi jest również inny produkt – wino, którego tutejsza odmiana „garnacha” jest już tradycyjnie określana jako najlepsza w Hiszpanii. Klimat podzwrotnikowy – morski na północy, przechodzący w kontynentalny na południu a także wybitna konkurencja wynikająca z sąsiedztwa Francji od północy i regionu La Rioja od południa stworzyły wina, które są wykwintne i szlachetne. Winorośle uprawiano tu juz w czasach rzymskich, ale podobno istniały tu już za panowania arbskiego. Do dziś istnieją tu winnice, które produkują od XIV czy XVII wieku takie jak Bodegas Ochoa czy Bodegas Chivite. Mimo, iż tutejsze wina zawsze posiadały swą dobrą renomę w 1981 roku powstała Estación de Viticultura y Enología de Navarra, która eksperymentuje z mieszanką odmian znanych od wieków z nowszymi i bardziej międzynarodowymi odmianami. Co wychodzi im z sukcesem. Obecnie około 70 % win z apelacją Nawarry to wina czerwone. Choć wina różowe to aż 25% produkcji, która bazuje na szczepie garnacha.
Zgodnie z przysłowiem „Od żołądka do serca”, Nawarra jest miejscem w, którym można się zakochać. Poniżej przedstawię Wam na to niezbite dowody 😉
Chistorra -> Kiełbaska z północnych części regionu, choć znana również w Aragonii i Kraju Basków. Składa się ze zmielonego mięsa wieprzowego lub wieprzowego z wołowym. Doprawione czosnkiem, solą i papryką. Podsmażona i pokrojona podawana jest często jako pintxos.
Ale tu pewnie zapytacie, czym jest pintxos ? Są to małe dzieła sztuki, podawane na kromkach chleba, które łatwo pomylić z tapas . Co ciekawe pintxos oznaczają małe paliki lub wykałaczki. Tapas natomiast, to jak już wspominałem opisując Andaluzję, oznacza przykrywke, która niegdyś pomagała „ochronić” kielichy z winem przed muchami i innymi owadami. Więcej o tapas w „W rytmie flamenco…” Dla ciekawych naprawdę oryginalnych i niezwykle smacznych „kanapeczek” zapraszam na „Semana del Pincho de Navarra”, czyli Tydzień Pintxos z Nawarry. Wydarzenie odbywa się co roku na przełomie marca i kwietnia. W wielu nawarryjskich miastach będziecie mieli szanse na zasmakowanie najsłynniejszych skarbów tego regionu.
Ajoarriero -> Dosłownie oznacza, czosnek woźnicy mułów, którzy to przemieszczali się od miasta do miasta (przez Nawarrę przechodzi trasą Camino de Santiago, prowadzącym do galicyjskiego Santiago de Compostella). Na trasie z Saragossy do Bilbao zatrzymywali się w okolicach rzeki, by ich konie mogły odpocząć i najeść się. Tragarze i kupcy musieli mieć prowiant, który nie popsuje się mimo wysokich temperatur, które panują tu latem. Ci ludzie zatrzymywali się w miejscach, w których z łatwością mogli sprzedać swój towar, np. w Pamplonie czy Vitoria. Własnie w tych miastach zaczęto przygotowywać dorsza, który był tu łatwo dostepny. Rybę opalano nad ogniem, dzięki czemu wyparowywała z nich woda, przez co nie psuły się tak szybko. Wystarczyło, że w trakcie podróży, obmywano je w rzece z czarnego nalotu a następnie duszono je w oliwie i czosnku. Później ludzie dodawali również inne składniki, takie jak papryczki chili, zielone papryki, ziemniaki a także dodawano na wierzch jajka. Była to prosta i pożywna potrawa. Ajoarriero było tak znane, iż nazwano je „Bacalo de Pamplona”, czyli dorszem po Pamplońsku. Ernest Hemingway wspominał, iż była to jego ulubiona potrawa podczas gdy żył w tym mieście.
Bezsprzecznie cielęcina z Nawarry jest jednym z największych skarbów byłego Królestwa. Gdy będziecie mieli kiedykolwiek dostęp do tego mięsa, polecam Wam fenomenalną bazę przepisów na stronie dedykowanej tylko tutejszej odmianie mięsa.
Cuajada -> Przyszedł czas na deser, typowy dla doliny Ultzama, który powstał podczas transportu mleka. Mleko transportowano w workach ze zwierzęcych żołądków, w trakcie czego zachodziła koagulacja, czyli w skrócie tworzyło się zsiadłe mleko. Właśnie „cuajada” w tłumaczeniu na język polski oznacza „zsiadłe”. Mimo, iż mieszkańcy Ultzama są sławni dzięki ich przysmakowi, należy dodać, że przed nimi, podobny deser wymyślili Egipcjanie około 4000 lat temu. Co nie znaczy, że był smaczniejszy niż tutejszy 😉
Przygotowuje się go z mleka owczego i koziego. Wlewa się go do specjalnych małych ceramicznych naczyń, w których gęstnieje. Cuajadę serwuje się, dodając miód lub owoce. Jest to świetna przekąska podczas tutejszego śniadania.
Atxaran /Patxaran-> Na sam koniec słów kilka o likierze, znanym już w średniowieczu. Posiada od 25 do 30 % alkoholu i dzięki destylacji owoców tarniny ma kolor niebiesko – czarny. Istnieją dowody na to, iż podawany był już na weselu , syna króla Carlosa III Nawaryjczyka z Teresą de Arellano w 1415 roku. Wierzono, że Atxaran ma właściwości lecznicze a królowa Bianca I, raczyła się tym trunkiem przebywając w 1441 w klasztorze Santa María de Nieva. Jesli ktokolwiek z Was czuje się źle tej zimy, podpowiem, iż ów średniowieczne lekarstwo można kupić nawet w Polsce i poczuć się choć chwilę jak król lub królowa Nawarry! 😉